Forum Świat widziany przez okulary Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Zaczynamy Nową Przygodę w świecie Daranor!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Świat widziany przez okulary Strona Główna -> RPG Fantasy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sakura
Stały bywalec
PostWysłany: Pią 13:36, 21 Paź 2005 Powrót do góry
Stały bywalec


Dołączył: 12 Paź 2005

Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konoha-Gakure

Merewen Tasartir

- " Woda , Ziemia , Ogień... Wiatr. Dobroczynny dostarczający wodzie fal... Bez wiatru nie byłoby życia... Każdy żywioł jest potrzebny... Każdy żywioł się liczy... "
- Obudź sie Merewen
- Hm ?
- Znów ten sam sen... żywioł wzywa Ciebie ? - spytał z wyraźnie ukrywaną troską w głocie Carven
- Wiatr jest nie ugięty... Chce bym gdzieś wyruszyła i odnalazła pozostałe żywioły...
- Nie możesz się pod pożątkowywać jego woli. Wiatr jest w tobie !
- Carven...
Niebo przeszyła pierwsza błyskawica. Carven i Merewen siedzieli na drzewie. Czym prędzej zeskoczyli z niego i nałożyli kaptury. Merewen się lekko skuliła. Jak wiekszość leśnych elfów obawiała się burzy. Tak samo jak niektóre elfy nocy obawiają sie światła czy też elfy słońca wody.
Każdy Elf wysokiego rodu miał w genach lęk do czegoś. Zależało to jedynie od rasy.
Carven przyciągnoł ją delikatnie do siebie i zakrył jej wrażliwe uszy.
Zaczeli wolno wychodzić z lasu. Merewen przymróżała oczy z każdym odgłosem błyskawicy. Nie lubiała przyznawać się do swych słabości ,ale miło jej było iść przytuloną do swego opiekuna ,który oddałby za nią własne życie. Merewen w końcu nie pamiętała swych rodziców.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Usagi
Pierwsze kroki
PostWysłany: Pią 18:50, 21 Paź 2005 Powrót do góry
Pierwsze kroki


Dołączył: 12 Paź 2005

Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Meril Lanthir

Meril jechała wolno na grzbiecie Lanai... Niezważała na nic. Nawet na to gdzie jej klacz jedzie... Czuła się wolna... I bezpieczna... Wiedziała kim jest jej matka. Wiedziała, że jest bezpieczna... I wiedziała kim jest ona sama... Niebo spochmurniało... Pierwsze krople deszczu spadły na twarz Meril. Dziewczyna wzdrygnęła się lekko... Po chwili cały potok wody zaczął spadać z nieba. Meril już po chwili była przemoczona do suchej nitki... Niebo przeciał błysk... Po chwili rozbrzmiał grzmot... Burza rozszalała się na dobre. Płaszcz przywarł do ciała Meril. Włosy Lanai przylepiły się do czarnej szyji klaczy... Lanai pędziła.
- Lanai... Myślisz, że będzie gdzieś tu jakieś miasto? - Meril
Lanai zarżała cicho...
- No tak... W poblizu powinno być Krendon... - Meril
Lanai galopowała w deszczu... W dali było widać las. Meril niezwracała na niego zbytniej uwagi. W dali było widać światła.
- To Krendon... - Meril
Lanai samożutnie przyspieszyła by jak najszybciej skryć się przed deszczem... Po chwili wbiegły w granice miasta... Meril zsiadła z Lanai.
- Jedź do stajni. - Meril
Elfka włożyła do pyska Lanai sakwe. Klacz pogalopowała w kierunku stajni. Meril wbiegła do karczmy. Cała ociekałą wodą... W środku były dwie osoby. Karczmiarz i jakaś osoba siedząca w kącie z kapturem na twarzy. Meril zdjęła płaszcz. Podeszła do karczmiarza wzieła klucz do pokoju i weszła na górę... Położyła sie na łóżko. Zasnęła bez kolacji...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sakura
Stały bywalec
PostWysłany: Pią 19:07, 21 Paź 2005 Powrót do góry
Stały bywalec


Dołączył: 12 Paź 2005

Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konoha-Gakure

Merewen Tasartir


Pół Elka i jej opiekun przekroczyli mury miasta Krendon. Merewen nie szła już o własnych siłach. Była przytomna lecz jej nogi suneły po ziemi. Carven podniósł ją i wzioł na ręce. Merewen widziała wszystko jak przez mgłę.
- Moja mała. Nie pozwole by coś Ci się stało. Jesteś moim jedynym skarbem... I ostatnim promyczkiem nadzieji...
- Promyczkiem... Nadzieji... - szepneła cicho tak ,że jedynie ona mogła dosłyszeć swój delikatny głos.
Przez całą drogę była przytomną. Jedynie byskawice ją odrobine ogłuszyły. Nie często je słyszała czy widziała ,ponieważ w tej krainie ta pogoda była żadko widywana.
Weszli do karczmy. Byli całkowicie przemoczeni. Z włosów Merewen spływały stróżki czystej wody.
Carven podszedł do karczmiarza. Postać w kapturze spojrzala na nich.
Merewen odzyskala sprawność. Wyrwała się delikatnie z objęć opiekuna i staneła na własnych nogach.
- Poprosze dwa pokoje... Jedna noc
Carven rzucil brzęczacą sakwe na blat.
Oboje udali się do osobnych pokoii.
Merewen usiadła na swym łożku i pograżyła się w myślach...
- Niebieskie ooczy... Zielone Oczy... Czemu mnie męczy ten sen


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Usagi
Pierwsze kroki
PostWysłany: Sob 17:28, 22 Paź 2005 Powrót do góry
Pierwsze kroki


Dołączył: 12 Paź 2005

Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Meril Lanthir

Meril obudziło burczecie w jej własnym brzuchu...
- Głodna jestem.... - Meril
Elfka lekko wstała i opuściła pokój. Zeszła cichym krokiem na dół. Zamówiła jakąś przekąske i usiadła przy stole. Gdy zjadła rozejrzała się wokół. Przy ścianie nadal siedział ten sam zakapturzony mężczyzna...
- Dziwak... - Meril szeptem
Mężczyzna wstał...
- Ojojoj....chyba usłyszał ==" - Meril
Elfka tez wstałą.
- Żegnam... - Meril
Elfka już chciała wyjść, gdy na jej ramieniu spoczęła męska dłoń. Przęłknęła głośno ślinę...
- Tak...? - Meril
Elfka odwróciła się wolno. Stał za nią zakapturzony mężczyzna...
- Szukałem cię. - mężczyzna
- Kim jesteś...? I czemu mnie szukałeś...? - Meril
- Jestem Alagos... Szukam cię już od dawna....Meril... - Alagos
- Skąd wiesz kim jestem? I dlaczego mnie szukasz? - Meril
- Wiem o tobie więcej niż się spodziewasz... - Alagos
Po schodach zeszły dwie osoby...Dziewczyna i mężczyzna... Spod kaptura Alagosa zalśniły złote oczy...
- Kim ty jesteś....... - Meril
- Już mówiłem... - Alagos
- Czego chcesz ode mnie... - Meril
Mężczyzna i dziewczyna usiedli kawałek od nich... Najwyraźniej przysłuchiwali się ich rozmowie...
- Chcę zabrać cię w bezpieczne miejsce... - Alagos
- Ja jestem bezpieczna... - Meril
- Niesądze... - Alagos
Spod jego kaptura doszedł cichy syk...
- Ide stąd! - Meril
Dziewczyna odwróciła się i wyszła. Za nia wyszedł Alagos. Z podwórza dobiegł krzyk Meril!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sakura
Stały bywalec
PostWysłany: Sob 17:39, 22 Paź 2005 Powrót do góry
Stały bywalec


Dołączył: 12 Paź 2005

Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konoha-Gakure

Merewen Tasartir

Krzyk dziewczyny dobiegł z dworu.
- Iść czy zostawić ją losowi - spytała cicho Merewen znad szklanki. Miała zamknięte oczy. Carven chwile się zastanawiał ,a z jego kufle buchały coraz to nowe obłoczki pary.
- Idź...
Merewen podniosła się z miejsca. Gdy już otwierała drzwi usłyszała jeszcze słowa opiekuna.
- ...Niebieskie oczy wzywają...
- Niebieskie
Wyszła na dwór. Powiew świerzego wiatru ugodził ją w ciało tak jakby jej o czymś przypominał. Merewen zaóważyła postać na ziemi. Obok leżała już wyjęta strzała. Podeszła do niej i odwróciła na plecy. Była jeszcze przytomna. Strzała ugodziła ją w bok. Widniało tam wyraźne rozcięcie skąd wypływała krew. Kaptur spadł z głowy nieznajomej. Fala blond włosów wylała się oraz ukazały się czysto niebieskie oczy.
- Niebieskie oczy... - pomyślała - Nie obawiaj się...
Z karczmy wyszedł Carven i zaniósł nieznajomą do pokoju ,który wynajmowała. Zapłacił za jej nastepną noc i opatrzył rany.
Razem z Merewen usiadli w karczmie w najciemniejszym kącie i zajeli się własnymi sprawami.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Usagi
Pierwsze kroki
PostWysłany: Sob 17:48, 22 Paź 2005 Powrót do góry
Pierwsze kroki


Dołączył: 12 Paź 2005

Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Meril Lanthir

Meril leżala na łóżku...
- Kim ona jest...I ten mężczyzna...Hmmm... - Meril
Elfka leżała na łóżku...
- I kim był ten...Ten Alagos.... W każdym razie chciał mnie zabić... Tylko dzięki szczęściu nieugodził mnie w serce... - Meril
Elfka zamknęła oczy. Zmozył ja sen...
Cztery żywioły...Woda, wiatr, ogień, ziemia...Woda zywioł życia, wiatr żywioł ...
Meril otworzyła oczy... Na czole miała kilka kropelek potu...Starła je szybko...
- Cztery żywioły....O co w tym wszystkim chodzi... - Meril
Rana w boku wciąż piekła... Elfka zamknęła oczy...
- Woda...żywioł życia...a wiatr, ogień i ziemia? - Meril
Elfka położyła sie plackiem na łóżku...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Neco
God
PostWysłany: Sob 18:16, 22 Paź 2005 Powrót do góry


Dołączył: 12 Paź 2005

Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciechocinek

Elwira Concre

Obudziło ją zimne, poranne powietrze. Zadrżała lekko i szybko wyskoczyła z łóżka. Podeszła do okna, którego nie zamknęła na noc. Wyjrzała przez nie i zamurowało ją. Gałęzie leżały na ziemi, kilka drzew było poprzewracanych, a niektóre z nich runęły na domy.
- Źle się dzieje. Słyszałam wczoraj burzę, ale nie przypuszczałam, że była ona tak potężna -mruknęła cicho i wycofała się do pokoju, zamykając przy okazji okno. Szybko się umyła, ubrała i weszła do kuchni. Przygotowała sobie śniadanie i podczas jedzenia podjęła decyzję. Dowie się, co jej zostawił Serian i szybko zniknie. Chciała jak najszybciej odnaleźć siostrę.
Tak jak pomyślała, tak zrobiła. Skończyła jeść, wyszła i poszła do domu Seriana. Spotkała jego żonę, która dała jej kopertę, a w niej list. Elfka postanowiła, że przeczyta go w drodze do Krendonu. Musiała się tam udać, ponieważ miała do załatwienia kilka spraw.
Zamknęła dom i weszła do stajni. Merlan radośnie zarżała na jej widok.
- Moja droga, musimy dostać się do Krendonu. Muszę tam coś załatwić -poklapała ją.
Wsiadła na nią i ruszyły. W pewnym momencie Elwira musiała z niej zsiąść, gdyż zaczynały się bagna. Bez problemu przez nie przeszły i zobaczyły mury miasta. Bez problemu wjechały przez jedną z czterech bram. W pewnym momencie Elwira usłyszała krzyk. Szybko pogalopowała na Merlan w tamtą stronę. Zobaczyła jakiegoś mężczyznę, który szybko uciekał. Zauważyła jakąś osobę, która leżała na ziemi. Zanim pomyślała, zaczęła gonić meżczyznę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vala Vilya
Pierwsze kroki
PostWysłany: Sob 20:38, 22 Paź 2005 Powrót do góry
Pierwsze kroki


Dołączył: 12 Paź 2005

Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Deep of Heaven

Samara

Zaklęcia lecznicze dziewczyny szybko przeleciały ciało rannej dziewczyny. Po ranie nie został slad.
- Kochane... chodźcie- mruknęła Sam rozposcierając ręce. Zaklęcia zapiszczały z radości, ze mogą już do niej wrócić.
Dziewczyna wpuściła w siebie zaklęcia, które szybko wepchnęły się na sam środek jej oczu, farbując je za ciemnozielono.
Sam zobaczyła, ze dziewczyna zaczyna się budzić, więc włączyła zaklęcia przenoszące. Jej oczy błysnęły szarością...
- STÓJ!!!- usłyszała nagle kobiecym, mocny głos. Szybko wyłącyła zaklęcia przenoszące i spojrzała za siebie...
Jakaś dziewczyna goniła mężczyznę, tego samego, który zranił dziewczynę leżącą na ziemi.
- "Biegnął szybko, ale moje zaklęcia latania sa szybsze... dogonię ich i pomogę"- pomyślała dziewczyna. Niebieskie oczy...
I wystrzeliła ku biegnącej parze.

Chwilę potem była przy mężczyźnie. Uwolniła zaklęcia zatrzymujące.
Człowiek upadł na ziemię, a goniąca go osoba zatrzymała się, wyciągając miecz.
- Kim jesteś?!
Samara opadła na ziemię. i spojrzała na dziewczynę. Była to elfka, bagienna. Samara przymrużył oczy. Czuła, ze zaklęcia zbieraja się w nich, chcąc zobaczyć nieznajoma... zasłaniały jej źrenicę i białko.
- "Oby nie zobaczyła..."- pomyslała w rozpaczy Sam.
- Ty... kolorowe oczy?
Sam wzięłagłęboki oddech.
- Nazywam się Samara, jestem magiem... Miło mi poznać- po tych słowach wyciągnęła rękę do przybyszki.
Zaklęcia też chciały się przywitać. Wyfrunęły na rękę Sam. Dookoła dziewczyny rozciągnęła się tęczowa poświata zaklęć.
Elfka, nieco uprzedzona, zdziwiła się jednak przyjacielskim gestem. W tej dziwnej, nieznajomej dziewczynce było coś, co ją przyciągało...
Odwzajemniła uścisk. Poczuła ciepło na ręce. To zaklęcia chiały dotknąc jej ciała, zadać je... szybko pusciła dłoń Samary.
- Jestem... Elwira. Ten mężczyzna...
- Spokojnie, z dziewczyną nic nie jest. Wyleczyłam ją.
- To nie on ją zranił. Ale także chciał kogoś zabić.
- Wydawało mi się... W każdym bądź razie mężczyzna nie jest martwy, tylko go lekko oszołomiłam...
- DLaczrgo go nie zabiłas?- spytała nagle Elwira.
Samara spojrzała na nią zdziwiona. Na słowow "zabiłaś" odezwało się w niej coś, o czym oróbowała zapomniec... zaklęcia śmierci....
- Po co zabijać?- spytała, starając się je ujarzmić.
- Chciał zabić tamtą dzeiwczynę... Więc jemu tez należy się śmierć.
- Nie, nie! Nie wolno zabijać!- krzyknęła Sam. Jej zaklęcia wyczuły, że Elwira zaczyna źle działać na dziewczynę...
Mroczna elfka odleciała na kilka metrów.
- Przepraszam!- krzyknęła Samara i zniknęła.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Neco
God
PostWysłany: Nie 12:46, 23 Paź 2005 Powrót do góry


Dołączył: 12 Paź 2005

Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciechocinek

Elwira Concre

Odleciała na kilka metrów. Samara zniknęła, ale przed tym zdążyła wykrzyknąć:
- Przepraszam!
Elwira szybko wstała i podeszła do mężczyzny. Podniosła go zaklęciem lewitacyjnym i zaczęła szukać dziewczyny, o której mówiła Samara. W końcu ja znalazła i jekie było jej zdziwienie:
- Rose? Co ty tu robisz?
- Elwira? Mogłabym zadać to samo pytanie -odpowiedziała.
- Ścigałam tego mężczyznę -wskazała ręką na niego. -Muszę z nim wrócić do krendonu, gdyż zaatakował jedną dziewczynę. Myślę, że mogłybyśmy pojśc razem, ponieważ ten las jest zbyt niebezpieczny.
- Mogę z Tobą pójść -Rose zgodziła się. -Ale ja mam występ! -krzyknęła nagle.
- Cicho -szepnęła Elwira. -Tutaj nie można być głośno. Najwyżej jutro wystąpisz. Teraz musimy stąd wyjść -powiedziała oschle.
Szły dobry kawałek, aż wreszcie zobaczyły promienie słoneczne, które stawały się coraz wyraźniejsze. Wyszły z Martwego Lasu i elfka przywołała Merlan. Klacz chwilę później przygalopowała do nich.
- Rose wsiądż na nia, a ona zaprowadzi Ciebie do krendonu. Jesteś zmęczona, a to długa droga.
- A co z Tobą?
- O mnie się nie martw. Dam sobie radę. Na pewno Ciebie dogonię -lekko sie uśmiechnęła.
- Ale...
- Nie ma ale! Melran zdej! -wydała polecenie i chwilę później ruszyła. Elwira w tym czasie zaczęła nucić jakąś piosenkę. W pewnym momencie usłyszała jakiś ruch w krzakach. Zaczęły z nich wychodzić różne driady.
- O co chodzi Elw? -spytała jedna z nich.
- Potrzebuję szybkiego wierzchowca. Musi być silny, by ponieść dwie osoby -powiedziała szybko.
- Damy Ci go. Za to, co dla nas zrobiłaś -uśmiechnęła się. driady zniknęły, a przed Elwirą pojawił się wspaniały ogier. Był cały czarny, ale jego oczy miały kolor jasny niebieski. Elfka podeszła do niego i spojrzała w jego oczy. Chwilę później siedziała na nim razem z nieprzytomnym mężczyzną.
- Zdej! -krzyknęła i zaczął galopować. Tak jak powiedziała dogoniła Rose. Razem wjechały przez bramy Krendonu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bunny
Pierwsze kroki
PostWysłany: Pon 11:11, 24 Paź 2005 Powrót do góry
Pierwsze kroki


Dołączył: 15 Paź 2005

Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Rose Mitari

-Tu...Jest pięknie..-westchneła z zachwytem Rose
-Tak,racja-zgodziła się Elwira
Obie wjechały do miasta.Rose odrazu założyła kaptur.
-Dlaczego zakładasz kaptur?-spytała Elwira
-Nie chce by ktoś mnie zobaczył.Rozumiesz,prawda?-spytała Rose z uśmiechem
-Tak,rozumiem-Elwira odwzajemniła uśmiech.
W pewnym momencie Rose zobaczyła dziewczyne.Była jej ostatnim obrazem zanim zemdalła
-Czarne włosy..-szepneła
-Coś nie tak?-spytała Elwira
Rose wskazała dziewczyne
-Samara!-krzykneła Elwira
-Samara?-zdziwiła sie Rose
Samara podbiegła do Rose i Elwiry.
-Elwira?!Co ty tu robisz?!-zdziwła się Samara
-Cóż przyjechałam tu wraz z Rose-odpowiedziała
-Rose?Jaką Rose?-zdziwła się Samara
-Rose Mitari
-Ona ma tu występować.Chciałam iść na jej występ-Samara spojrzała na dziewczyne w kapturze siedzącą na koniu
-To na pewno nie jest Rose.Jest za młoda!-powiedziała Samara
Rose spojrzała na Samare
-To ja jestem Rose-powiedziała i lekko odchyliła kaptur
-Nie wierze..-Samare zatkało.
Rose sprowrotem nałożyła kaptur.
-Rose,ja i Samara pójdziemy już przed scene a ty sie przygotuj-powiedziała Elwira
-Dobrze-zgodziła się Rose i zeskoczyła z konia.
Pobiegła w strone karczmy lecz wpadła na jakąś osobe.
-Przepraszam!-powiedziała i spojrzała lekko w góre.
Stały nad nią dwie dziewczyny i jeden mężczyzna
-Idziemy włąśnie na koncert.Przyłączysz się?-spytała niebieskooka
-Tak,przyłączysz się?-powiedziała szarooka
-Yy...Nie dziękuje!Muszę...Muszę jeszcze coś załatwić!^^"-powiedziała i wstała
-Poczekaj!-krzykneła niebieskooka
Rose odwróciła się
-Jak się nazywasz?Ja jestem Meril-przedstawiła się
-Ja Merewen-powiedziała szarooka
-Carven-przedstawił się mężczyna
-Yy...Rose!Rose Mitari!-krzykneła i pobiegła w inną strone
-Rose...Już wiemy dlaczego tak się śpiesz i chodzi w kapturze-zaśmiała się Meril wraz z resztą poczym ruszyli w strone sceny.
Rose szybko się przebrała i wbiegła czym prędzej na scene o mało co się nie wywalając na schodach.Samara i Elwira powstrzymywały śmiech a Meril,Merewen i Carven zaśmiali się cicho
-Yy...Witam Was^^"Oto Eyes On Me-powiedziała Rose i podbiegła do gitary leżącej koło niej.Podniosła ją i zaczeła śpiewać
-Whenever sang my songs
On the stage, on my own
Whenever said my words
Wishing they would be heard
I saw you smiling at me
Was it real or just my fantasy
You'd always be there in the corner
Of this tiny little bar

My last night here for you
Same old songs, just once more
My last night here with you?
Maybe yes, maybe no
I kind of liked it your way
How you shyly placed your eyes on me
Oh, did you ever know?
That I had mine on you

Darling, so there you are
With that look on your face
As if you're never hurt
As if you're never down
Shall I be the one for you
Who pinches you softly but sure
If frown is shown then
I will know that you are no dreamer

So let me come to you
Close as I wanna be
Close enough for me
To feel your heart beating fast
And stay there as I whisper
How I loved your peaceful eyes on me
Did you ever know
That I had mine on you

Darling, so share with me
Your love if you have enough
Your tears if you're holding back
Or pain if that's what it is
How can I let you know
I'm more than the dress and the voice
Just reach me out then
You will know that you're not dreaming-
Przy ostatniej zwrotce Rose wzruszyła się lekko i zeszła ze sceny.
Wszyscy jej nowi przyjaciele podeszli do niej
-Pięknie grałaś-powiedziała Meril
-Tak-zgodziła się Samara
-Yhym-zgodził się Carven
-Piękna piosenka-powiedziała Elwira
Merewen pokiwała głową.
-Wy się chyba jeszcze nie znacie,prawda?-spytała Rose
-A Ty ich znasz?-zdziwła się Samara
-Tak-powiedziała Rose z uśmiechem
-Jestem Carven-przedstawił się Carven
-Meril
-Merewen
-Ja jestem Elwira
-Samara miło mi
Wszyscy uścisneli sobie dłonie.
-Jak widać,Rose jesteś tu najmłodsza-zahihotała Samara
-Najwyraźniej==
Wszyscy zaśmiali się.
Rose wybiegła przed nich radośnie i powiedziała
-Ruszamy na kolejną przygode!-powiedziała radośnie
Wszyscy się zgodzili.Rose pobiegła przodem a reszta z uśmiechem za nią...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sakura
Stały bywalec
PostWysłany: Pon 15:11, 24 Paź 2005 Powrót do góry
Stały bywalec


Dołączył: 12 Paź 2005

Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konoha-Gakure

Merewen Tasartir

- Hm - zastanowiła się pół elfka stojąc z tyłu wraz z opiekunem
- Wiesz ,że nie idziemy - odparł Carven - Nie jesteśmy tacy jak oni.
- Tak. Indywitualiści... Carven męczy mnie sen... Sen o niebieskich i zielonych oczach. Ostatnio pojawiły się nawet czerwone... Nie wiem co mam zrobić.
- Może jednak powinnaś się trzymać blisko niebieskich oczu... Meril... Władczyni żywiołu wody..
- He ?
- To jest przecież oczywiste - prychnoł mężczyzna i przeżedził swoje ciemne włosy - Odnalazłaś niebiesko oką... Teraz pozostało wam odnalezienie władcy ziemi i władcy ognia.
- Lecz co się wydarzy nastepnie...
- Zapewne... Nie pamiętasz historii o żywiołach i duszach ,które wedróją.
- Pamiętam. Ci któży posiadają moc żywiołów są ich strażnikami. Oczy odzwierciedlają duszę. Po śmierci strażnika żywioł uwalnia się z jego ciała i poszukuje duszy... Czyli najcześciej reinkarnacji. Jednak bywa tak ,że znajduje godniejszych następców. Zmienia dusze i następna osoba... Noworodek... Staje się strażnikiem żywiołu. W niepowołane rece nie powinni wpaść strażnicy ,ponieważ niebezpieczne jest igranie z magią żywiołów...
- Cii - uciszył ją Carven ponieważ Rose do nich podeszła
- A wy nie idziecie ? No już ! Chodźcie !
- Wątpie dziecko - odparł chłodno Carven
- Słucham ? - zdziwiła się
- Wędrujemy jedynie w dwójke...
- Ale...
- Zostańcie - Meril spojrzała na Merewen
- Powiedziałeś ,że powinniśmy się trzymać blisko żywiołu wody - powiedziala cicho Merewen tak ,że jedynie wojownik ją dosłyszał.
Carven z niesmakiem ruszył do przodu ,a w jego ślady poszła pół elfka.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Neco
God
PostWysłany: Pon 18:03, 24 Paź 2005 Powrót do góry


Dołączył: 12 Paź 2005

Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciechocinek

Elwira Concre

Elfka stała oparta o ścianę domu i spod łba patrzyła się na swoich nowych znajomych. Wspólna przygoda niezbyt przypadła jej do gustu. Może i Ci ludzie byli mili, ale miała swoja własną misję. Musiała znaleźć siostrę.
Przestań myśleć tylko o sobie! -usłyszała nagle. Odwróciła się, ale nie zobaczyła nikogo. Nie zwróciłą uwagi na ciekawe spojrzenia reszty. -Ty możesz im pómóc, a oni Tobie! W jedności siła! -głos nie chciał odejść. Widocznie czekał na jej decyzję.
Elwira zmagała się z sobą. Nie chciała iśc, ale z drugiej strony towarzysze mogliby jej pomóc w poszukiwaniach. W końcu podjęła decyzję:
- Dołączę się. Ale nie obiecuję, że na zawsze.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Usagi
Pierwsze kroki
PostWysłany: Pon 18:37, 24 Paź 2005 Powrót do góry
Pierwsze kroki


Dołączył: 12 Paź 2005

Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Meril Lanthir

Meril stała gdzieś z tyłu. Rose jak zwykle tryskałą radością... Niezrażał jej nawet chłód z jakm zwracał się do niej Carven...
- No to chodźmy ^^! - Rose
Ruszyli... Ruszyli na wschód do Pay. Byli już daleko po za Krendon. Wokół nich rosły samotne drzewa i krzewy... Panowała między nimi cisza...
- Co tak cicho siedzicie? - Rose
Nikt nieodpowiedział... Dziewczyna zasmuciła sie trochę...Lecz też zamilkła. Nagle na ramieniu Meril spoczęła biała gołębica. Dziewczyna zatrzymała swą klacz Lanai i zdjęla ptaka z ramienia.
- Co się stało? - Rose
- Jakiś liścik... - Meril
Elfka zdjęła liścik z nóżki. Biała gołębica odfrunęła... Meril rozinęłą liścik. Szybko rozpoznała pismo Solome... Liscik był bardzo lakoniczny... Zawierał tylko cztery wyrazy... Twoja matka nie zyje Meril przestała oddychać... Wciąż od nowa czytała zwięzłą wiadomość od Solome... Gdy w końcu doszło do niej co się stało... Gdy domuściłą do siebie tę myśl z dłoni wyleciałą jej karteczka i upadła lekko na ziemie... Błękitne oczy Meril zasnuły się cieniem... Wyglądały jak morze w czasie sztormu. Po policzkach potoczyły się strumienie perilstych łez...
- Meril...Co się stało?? - Rose
Elfka nieodpowiedziała. Rose wzięłą karteczke z ziemi i przeczytała jej tresć...
- Meril...Przykro mi... - Rose
- Co się stało? - Elwira
- ?? - Samara
- ?? - Merewen
- Jej...jej matka niezyje... - Rose
Te słowa ledwo przecisnęły się jej przez gardło. Słysząc straszną prawde z ust człowieka Meril przeraziła się... Spięła Lanai, zawróciłą i pognałą na południe... Na południe do miasta elfów słońca...
- Meril!! Gdzie pędzisz?! - Rose
Meril nieodpoweidzała.
- Jak myślisz gdzie pędzi błękitnooka... - Merewen
- Pewnie doiedziec sie co sie stało. - Carven
- Mieliśmy trzymać się blisko niej... - Merewen
- Sądze że gdzy wszystko się wyjaśni wróci...Coś...Niewiem co, ale coś zawsze przyciągało do siebie żywioły... Więc napewno i tym razem to przyciągnie was do siebie... - Carven
Merewen zamlaskałą cichutko...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sakura
Stały bywalec
PostWysłany: Wto 12:49, 25 Paź 2005 Powrót do góry
Stały bywalec


Dołączył: 12 Paź 2005

Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konoha-Gakure

Merewen Tasartir

- Te piękne zielone oczy... Takie głębokie i wciągające...
- Merewen ? - Rose stała przed nią - Pytałam się o co chodzi z tymi żywiołami ? Bo Carven mnie ignoruje
- Hm... Ta informacja nie jest dla postronnych.
- Czemu ?
- Wiecej nie moge powiedzieć. Zagroziłoby to żywiołom...
- Żywiołom ?
- Merewen ! - krzyknoł Carven pojawiając się z nikąd obok niej - Przecież wiesz ,że mogłaby Cię wydać ! Zginelabyś ! Wiatr równierz ! - wrzasnoł w języku Leśnych Elfów. Pół Elfka skrzywiła się lekko. Dotychczas tylko kilka razy na nią podniusł głos.
- Przepraszam
Elwira i Samara podejrzliwie patrzały na Carvena tak jakby przed chwilą zrobił coś okropnego.
Merewen jednak sądziła ,że to należyta kara za nie posłuszeństwo.
Carven zagwizdał cicho. Z lasu wybiegł biały koń. Po chwili dołączył do niego kary.
- Sherence - powiedziala pieszczotliwie Merewen głacząc konia po lśniącej śnierznobiałej sierści.
Czarny jak smoła podpiegł do Carvena i zarzał cicho. Mężczyzna wskoczył efektownie na niego.
- Winter... Co na zachodzie... A wy na co czekacie - zwrócił się do dziewcząt. Merewen siedziała już na swej klaczy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Neco
God
PostWysłany: Wto 13:12, 25 Paź 2005 Powrót do góry


Dołączył: 12 Paź 2005

Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciechocinek

Elwira Cocnre

- Czekam na oklaski -powiedziała zgryźliwie elfka. Na szczęście tak cicho, że nikt jej nie usłyszał. Wsiadła na Merlan, a drugiego, czarnego konia wysłała do driad. Nie chciała go zabierać.
Jechała i rozmyślała o swojej siostrze. Przypomniał się jej list od Seriana. Zwolniła trochę, tak że została na końcu. Odpieczętowała kopertę i wyjęła kartkę. Szybko przebiegła po niej wzrokiem i poczuła, że robi się jej gorąco.
Nie mogłem Ci tego powiedzieć. Zabronili mi mówić. Oni żyją. Twoi rodzice. Nie wiem czemu Ciebie zostawili i kazali żebyś uczyła się w Mrocznej Szkole Magii. Twa siostra również żyje. Podobno mieszkają w jakiejś małej wiosce w któryś Górach. Przepraszam, że dopiero teraz o tym Ci piszę. Przysięgałem, że nie zdradzę, ale mój czas już nadszedł. Serian.
Elfka poczuła się oszukana. Złe cechy wzięły nad nią górę. Czuła tylko nienawiść. Płynęła ona w jej żyłach, aż dostała się do serca. Serce przepełnione goryczą. Wiedziała, że u bagiennego elfa jest to niebezpieczne. Ale nie potrafiła zatrzymać tego procesu.
Chcąc ratować swoich towarzyszy przed sobą, zawróciła nagle i udała się w drugą stronę. To były niebezpieczne. Jak ochłonie to wróci. Na pewno ich znajdzie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Świat widziany przez okulary Strona Główna -> RPG Fantasy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 2 z 7

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare